Kiedy tylko wróciliśmy do domu przywitał mnie mocny uścisk brata. Uwielbiałam to. Często witał mnie tak, jak wracałam ze szkoły lub od znajomych. Od razu wesoły Logie odpowiedział mi o tym, co robił, kiedy mnie nie było. Hmm, praktycznie cały czas spędził na zabawie z mamą Ashtona, cieszyłam się, że był zadowolony, a ona poświęciła mu tyle czasu. Cóż... To jej praca.
Zaraz po moim wejściu do domu wszedł także Ashton, który zaproponował zaniesienie walizli z rzeczami moimi i brata do góry. Tak więc zrobił, a kiedy odstawił ją w pokoju zbiegł na dół uśmiechając się do mnie szeroko, a następnie krzyknął szybkie "wychodzę" i tak też zrobił.
Razem z Loganem wróciliśmy do naszego pokoju i postanowiłam, że jeśli zostaniemy tutaj jeszcze przez jakiś czas, dobrze byłoby się rozpakować, chociaż nie lubiłam tego robić. Po kilkunastu minutach skończyłam układać nasze rzeczy. Później do kolacji siedziałam w pokoju z bratem. On wyraźnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co tu się dzieje. Ale tym lepiej. Chyba sama wolałabym być tego wszystkiego nieświadoma.
Pod wieczór zeszliśmy na kolację, a zaraz po niej Logan poszedł spać. Ja też byłam zmęczona, więc również sie już położyłam, jednak zanim usnełam napisałam do Natalie, mojej dobrej znajomej. Dopiero teraz wszystko jej wyjaśniłam, ona wyraźnie się tym przejeła. To było kochane z jej strony. Po chwili ciszę panującą w domu przerwały mi znajome mi głosy Ashtona i jego mamy, wygląda na to, że się kłócili... Dla mnie to było coś zupełnie normalnego, więc nie zwróciłam na to szczególnej uwagi, a po niedługim czasie zasnełam.
Tak dzień pierwszy dobiegł końca. Chciałabym chociaż wiedzieć, do kiedy mam tak odliczać, choć to i tak głupie.
~~~
Rano, jak zawsze obudził mnie Logan. Zaczął się wiercić po łóżku i niezbyt cicho bawić zabawkami, które przywiozła nam wczoraj mama. Na początku chciałam jeszcze chociaż na chwilę zasnąć, jednak przy nim to było niemożliwe, bo po chwili młody zaczął chodzić po łóżku, przez co rozbudził mnie już do końca.
Później plan dnia wyglądał tak samo, jak wczorajszy; najpierw zeszliśmy na śniadanie, po czym udaliśmy się zpowrotem na górę, przesiedzieliśmy tam razem. Logan chwilę narzekał, że chce wrócić do domu, wtedy uspokajałam go i zapewniałam, że już niedługo wrócimy, chociaż sama nie byłam tego pewna.
Po południu zeszliśmy na obiad, a po nim znowu wylądowaliśmy w swoim pokoju, ale nie byliśmy długo sami, bo do pomieszczenia wszedł Ashton. Złożyło się tak, że ja stałam przy drzwiach, a Logan siedział na łóżku.
- Macie zamiar siedzieć tutaj tak przez cały dzień? - zapytał uśmiechnięty Ash i spojrzał na mnie. Akurat mnie nie było do śmiechu, więc tylko poważnie na niego spojrzalam. Westchnął cicho, a następnie spojrzał na mojego brata, podszed do niego i przykucnął obok.
- Słuchaj... Za chwilę przyjdą do mnie moi przyjaciele, chcesz ich poznać? - zaproponował z uśmiechem. Logan nie znał go jeszcze dobrze, więc widziałam, że czuł się dziwnie.
- A nic mi pan nie zrobi..? - zapytał cicho. Zrobiło mi się okropnie smutno, słysząc jego pytanie. Zapewne kierował je sytuacją z Rossem.
- Oczywiście, że nie! - odpowiedział od razu, a Logie spojrzał na mnie, po czym Ash również, a po chwili obydwoje ponownie spojrzeli na siebie. - Victorii też nie. Obydwoje jesteście tutaj bezpieczni. - zapewnił z uśmiechem. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że mogę mu zaufać.
- To mogę iść z panem... - na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Ale najpierw... Nie mów mi na 'pan', zgoda? Jestem Ashton. - oznajmił wesoły, na co Logan przytaknął i zeskoczył z łóżka, a następnie razem z dwudziestolatkiem podeszli do drzwi.
- Ty idziesz? - zapytał miło Ash. Normalnie pewnie bym nie poszła, ale jeśli mój młodszy brat szedł, ja również. Pokiwała głową na 'tak' i razem zeszliśmy na dół.
Logan od razu zauważył kąt w salonie, w którym było całkiem sporo zabawek dla chłopca w jego wieku. Od razu tam podszedł, Ash wyraźnie chciał mi coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo bez słowa podeszłam do brata i usiadłam na fotelu obok niego.
Po dosłownie kilku minutach do domu bez pukania, jakby nigdy nic, głośno weszli, jak się domyśliłam ci znajomi Ashtona. Oczywiście w pierwszej kolejności orzywitali się z przyjacielem, a później właśnie z nim podeszli do nas. Oh, super! Pan Fajne Buty Chodźmy Się Jebać też tu jest...
Najpierw podszedł do mnie blondyn o niebieskich oczach i delikatnych rysach twarzy.
- Więc... Jestem Luke. - przedstawił się wyciągając w moją stronę swoją prawą dłoń, którą niepewnie lekko uścisnełam na znak przywitania. Dobra, co jak co, ale jemu trzeba to przyznać, że jest zajebiście przystojny.
W drugiej kolejności podszedł do mnie brunet o ciemnej karnacji i uśmiechnął się szeroko.
- A ja Calum, miło mi cię poznać. - oznajmił wesoło i z nim również uścisneliśmh sobie dłonie.
Jako ostatni podszedł Micha...eee... Czy on wczoraj czasem nie miał innego koloru włosów? Dam głowę, że miał niebieskie.... Teraz ma zielone... Nie wnikam. Naprawdę.
- A my mieliśmy już wczoraj okazję się poznać. - oznajmił zadowolony.
- "Fajne buty, chodźmy się jebać", pamiętam cię. - uśmiechnełam sie lekko, nie chciałam wyjść na laskę, która po byle czym strzela focha.
- Więc, jako, iż już się znamy, może chociaż mnie przytulisz, w ramach... No wiesz, naszej znajomości. - wyszczerzył zęby. W tym momencie miałam zamiar zaśmiać mu się w twarz, ale jednak się powstrzymałam.
- A którz tu jest?! - krzyknął wesoły Michael, widząc Logana. Od razu do niego podszedł. Człowieku, zastanów się, czy chcesz zarywać do dziewczyn, czy małych chłopców. Oczywiście teraz wszyscy musieli przedstawić się młodemu, jednak kiedy Luke to zrobił został przy nim jeszcze chwilę i zza siebie ukazał pluszowego pingwina, którego wręczył Loganowi.
- Ashton mówił, że tu będziesz, więc... Wziąłem ze sobą misia dla ciebie. - powiedział uśmiechnięty. To słodko wyglądało, tym bardziej, że po tym Logie go przytulił i oczywiście podziękował.
Luke przechodząc do chłopaków, musiał najpierw przejść obok mnie, a w tym czasie się zatrzymał.
- Cóż... Stwierdzam, że nie zadowoli cię już pluszowy pingwin... Ale mogę dać ci etui na iPhone'a w pingwiny. - uśmiechnął się lekko, no tak... Uśmiech też miał niesamowity. Ale czar prysł. W tym momencie zorientowałam się, że to po prostu ładny, ale głupi blondasek. No jasne.
- Taa... iPhone'y to chyba trochę za wysoko jak na mnie. - powiedzialam jakby z wyrzutem i wróciłam do Logana, pan Pingwin też wrócił do reszty chłopaków.
Przez chwilę z uśmiechem patrzyłam, jak bawi się nowym pingwinem, ale później usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a, więc od razu zabrałam się na odpisywanie.
- Victoria... - usłyszałam głos brata, więc uniosłam wzrok ponad moją komórkę i spojrzałam na niego.
- Tak skarbie? - tak... On był dla mnie jak własny syn. Czasem sama bardziej go tak traktowałam, niż nasza matka...
- Jestem głodny... - powiedział nieśmiało.
- To powiedz to Ahtonowi... Jestem pewna, że z przyjemnością da ci coś do jedzenia. - uśmiechnełam się. Logan bez chwili wahania podszedł do Ashtona, chyba go polubił, nadal trzymał pingwina od Luke'a. Wyglądał tak słodko z tą zabawką.
Uśmiechnełam się szeroko i wróciłam do odpisywania na sms'a, którego dostałam przed chwilą, ale nie dokończyłam, gdyż usłyszałam już znajomy mi głos.
- Słuchaj... Wyszło dosyć dziwnie... Nie chciałem... Ehh... Po prostu przepraszam. - znajomy głos należał do Luke'a. Kiedy tylko zaczął swoją wypowiedź wstałam i spojrzałam na niego.
- Wiesz co? Nie przepraszaj... Po prostu to sobie daruj. - zaczełam poważnie, więc on także spoważniał. - Wiem, co ludzie o mnie myślą i wiem, jaka jestem w ich oczach. Nie mam iPhone'a i zapewne nigdy nie będe miała. Ale nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że moja rodzina za takiego iPhone'a wyżyje przez trzy miesiące. Daj spokój. Przyzwyczaiłam się, że ja czy Logan jesteśmy gorsi od ludzi jak ty i twoi przyjaciele... Nigdy nie będziemy mieć tego, co ty. - wyznałam, a do moich oczu napłyneły łzy. Nie czekałam na żadną jego reakcję, bo po jego minie widziałam, że zdziwiło go to, co powiedziałam i nie za bardzo wiedział, co powiedzieć. Westchnełam cicho i bez zastanowienia wyminełam chłopaka i poszłam, a raczej pobiegłam do siebie.
Byłam przez chwilę sama, ale usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Byłam pewna, że to Logan, bo przecież zostawiłam go na dole z nieznajomymi chłopakami, co nie bylo zbyt mądre. Szybko otarłam swoje łzy i odwróciłam się w tamtą stronę. Ku mojemu zdziwieniu nie było Logana, a Ashton.
- Victoria... Co się stało? - zapytał cicho, z wyczówalną torską w głosie.
- Nic, jak tylko... Zachowałam się jak idiotka i wydaje mi się, że powinnam przeprosić Luke'a... - westchnełam ciężo, a po moich policzkach ponownie zaczeły spływać łzy. Ashton najwyraźnie długo się nie wahał, bo zaledwie po chwili mnie przytulił. To było miłe z jego strony, więc odwzajemniłam jego uścisk.
- Ale nie płacz... - szepnął, odsunął się trochę ode mnie i delikatnym ruchem otarł moje łzy.
Chciałam zapytać, ile my tutaj będziemy, ale nie zdążyłam, bo do pokoju wszedł nasz kochany pan Pingwin.
- To może ja was zostawię? - zaproponował Ash. Przytaknełam głową, Luke to samo, więc chłopak jeszcze lekko się uśmiechnął i wyszedł. Przez chwilę staliśmy w ciszy, aż w końcu on się odezwał:
- Posłuchaj... Wyszło głupio... Nie z tym pingwinem nie chodziło mi o to, że jestem lepszy, bo mam iPhone'a, bo nie jestem... pod żadnym pozorem tak nie jest, nie myśl, że jest inaczej... - próbował mnie przeprosić? Chyba tak... Widać, że nie aż taki głupi ten blondasek.
- Dobra, zapomnij o tym. - czy ja chcę udawać wredną suke? Nie... To nigdy mi nie wychodziło. - Nie... To ja przepraszam za tamten 'wykład', to było dziwne, wiem.. - uśmiechnełam się lekko.
- Nie było aż tak źle. - zaśmiał się cicho.
- Oh, dzięki. - również się zaśmiałam cicho. - W każdym razie... Miło mi cię poznać Luke... Chwila... Ty masz na imię Lucas, racja? - spojrzałam na niego, lekko unosząc brew.
- No niby taak... Ale jednak wolę Luke, więc proszę, Luke, nie Lukas. - odpowiedział lekko rozbawiony.
- No jasne, jasne. - uśmiechnełam się. Jeszcze chwilę byliśmy w moim pokoju i rozmawialiśmy o takich dosyć dziwnych rzeczach. Ale przynajmniej znaleźliśmy jakieś tematy...
Później zeszliśmy na dół, gdzie już obydwoje dołączyliśmy do reszty. Chłopcy siedzieli chyba do północy, nie wiem konkretnie, ja poszłam z Loganem do góry koło dwudziestej pierwszej, gdyż musiałam położyć go spać, a później już tam zostałam. Wywnioskowałam, że już poszli, ponieważ na dole zrobiło się cicho i ciemno. Ash poszedł do siebie przed pierwszą w nocy, wtedy, kiedy wróciła jego mama.
Hmm... Tak właśnie kończy się dzień drugi..?
Nie mogłam spać. Co chwilę się budziłam, więc koło czwartej rano/w nocy stwierdziłam, że nie chcę tutaj tak bezczynnie leżeć. Chyba kogoś potrzebowałam. Teraz i przy mnie. Ale nie chodziło mi o Logana, on słodko sobie spał.
Cały czas myślałam tylko o tym, kiedy wrócimy do domu, możliwe, że to przez to łzy mimowolnie spływały po moich policzkach.
Wstałam z łóżka, ocierając je tym samym. Wziełam głęboki oddech i cicho wyszłam z pokoju. Od razu skierowałam się w stronę drzwi do pokoju Ashtona. Teraz już wiedziałam, że potrzebuję jego. Jego bliskośći. Jego.
Wzięlam głęboki oddech i lekko zapukałam w drzwi. Jednak szybko się rozmyśliłam, jednak zanim zdążyłam zrobić jakikolwiek krok do tyłu, Irwin otworzył drzwi. Był zaspany, wyraźnie go obudziłam. Przetarł swoje oczy, a następnie spojrzał na mnie, zaczynało świtać, więc zobaczył, że płaczę.
- Victoria...? Co się stało? - zapytał cicho, aby nie obudzić śpiących. - Wejdź... - otworzył szerzej drzwi, a następnie ja za mną zamknał.
- Ashton proszę... Powiedz mi szczerze... Kiedy my wrócimy...? - zapytałam załamującym się głosem i spojrzałam w jego oczy.
- Mam być szczery? - przytaknełam. - Niezbyt szybko. To może potrwać kilka miesięcy... - uwielbiam te bezpośrednią szczerość.. Chociaż to lepiej, że powiedział mi to w prost, a nie wymyślal jakieś bajeczki.
- No jasne... - mruknełam cicho, a łzy ponownie zaczeły spływać po moich policzkach. - Przepraszam, że cię obudziłam i... Dzięki za szczerość... - chłopak już nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił. Mocno wtuliłam się w jego umięśnione ramiona. Po chwili odsunełam się od niego i oznajmiłam, że muszę wracać, jednak on ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zaproponował, abym została z nim, o ile wtedy nie będe płakać i lepiej się poczuję. Oczywiście na początku byłam po prostu na nie, ale... Po dłuższych namowach się zgodziłam.
Tak, zgodziłam się. Razem z Ashtonem położyliśmy się na jego łóżku. Od razu odwróciłam się do niego plecami, jednak ten mimo to mnie przytulił. Zaskoczyło mnie to, nie powiem, że do końca pozytywnie. Nie wiedziałm, co on chciał. Odwróciłam się przodem do niego i położyłam dłonie na jego torsie z zamiarem ewentualnego odepchania go, jednak to nie było potrzebne, gdyż kiedy pocałował mnie w policzek, poczułam to, czego tak naprawdę dosyć dawno nie czułam... Poczułam się bezpieczna w czyiś ramionach. Uśmiechnełam się sama do siebie. Wtedy już spokojnie zasnełam.
Tak... Tak właśnie skończył się drugi dzień.
________
Cześć! :) Rozdział dodałabym wcześniej, ale w niedzielę zablokowałam iPada, na którym miałam zapisane kilka rozdziałów, a jedynym sposobem, aby go odblokować był kompletny reset.. :( Niestety poszły wszystkie notatki, bo wcześniej nie zrobiłam kopii zapasowej. Mam nauczkę na następny raz. Więc ten rozdział był pisany za odpowiednią motywacją <3
Mam nadzieje, że rozdział Wam się spodobał i liczę na komentarze z Waszej strony :)
~ Cat.
Naprawdę świetne, czekam na dalszą część :D
OdpowiedzUsuńA końcówka jest taka słodka <3
Coś mi się wydaje, że pomiędzy Vic, a Luke'm będzie coś więcej :)
OdpowiedzUsuńAle rozdział jest super
Czarna :*
Hola hola! Nie rozpędzasz sie za bardzo? Znają się dwa dni i już ze sobą śpią?! Łooo... Ale ja tej lasce zazdroszcze xD
OdpowiedzUsuńW ogóle go haaaai Cat c: wiem, że za mną tęskniłaś :3
Kurde... Ten rozdział był świetny! A koniec taki kochany... Ale zgodzię się tu z 'Czarną', mnie też się wydaje, że między tą dwójką coś będzie ;) albo między nią, a Ashtonem... Albo panem 'Fajne Buty Chodźmy Się Jebać', ale Calumem już nie, znam Cię :D
Ha, jaki rozpis xd W każdym razie... Czekam na kolejny rozdział i teraz będe już na pewno komentowała co rozdział :*
Życzę weny i (nie)cierpliwie czekam <3
Cat, wiesz, że Cie kocham?! <33
OdpowiedzUsuńRozdział taki cudny... Najpier to z Luke'm, a później z Ashtonem, awww :3
Strasznie spodobał mi się ten moment, kiedy Lukey dał Loganowi pingwina, to było słodkie :D
Ostatnio zauważyłam, że nie umiem pisać motywujących komentarzy ;-;
Noo nic... Czekam na kolejny rozdział i wierzę, że nie zawiedziesz mnie nim :)
- Lauta xx
KOCHAM TEN BLOG W OPÓR
OdpowiedzUsuńCUDOWNY
IDEALNY JEJU
CZEKAM NA KOLEJNY RODZIAŁ<3
Boże… dwa dni i już razem w łóżku ?! 😮
OdpowiedzUsuńHahahaha zacny rozdział milordzie 🎩