poniedziałek, 21 lipca 2014

Prolog.

Nigdy nie wyobrażałam sobie, jak wszystko można stracić w jednej chwili. Najpierw wszystko jest w porządku - jak zawsze. Później powtarza się koszmarna sytuacja, na końcu jednak powstaje coś nowego - zwykle kończy się na rozejściu się, ale nie tym razem.
W przeciągu kilku chwil można stracić wszystko, dom, rodzinę, przyjaciół, a później nie wiesz, kiedy możesz to wszystko odzyskać.


Można stracić najbliższych, a dopiero później zaczynasz rozumieć swoje błędy i chcesz ich odzyskać, ale... To nie jest już takie proste i zaczynasz twierdzić, że bez nich wcale nie jest aż tak źle, ale mimo wszystko chcesz ich odzyskać, powoli, ale chcesz.


~~~


Dzień, jak codzień. Wyszłam z moją mamą na zakupy. Tego dnia naprawdę miała dobry humor, gdyż postanowiła kupować mi wszystko, o co tylko poproszę, cóż, takie coś nie zdarzało się często. Pomyślałam, że to będzie naprawdę udany dzień.
Po udanych zakupach moja mama musiała wrócić do babci, gdyż tam na czas zakupów zostawiłyśmy mojego młodszego, pięcioletniego brata - Logana. To świetny dzieciak, czasem to ja traktowałam go bardziej jak syna, niż moja mama. No cóż... Zaniedbywała nas. Czasem wracałam późno do domu lub robiłam byle awantury, aby zwróciła na mnie uwagę. Nie mówię o dzisiejszym dniu, bo dziś wszystko szło wyjątkowo dobrze. Pomyślałam, że w końcu los zaczyna się do mnie uśmiechać. Jednak ten uśmiech losu znowu zmienił się w smutną minę, gdy wróciłyśmy z mamą do babci.
Był tu już Ross... On jest właściwie moim wujkiem, ale ja nie traktuję go, jako rodzinę, nie chcę go w tej już wystarczająco chorej rodzinie.
Ja zabrałam Logana do pokoju, w którym była moja ukochana babcia, a mama poszła z Rossem i jego przyjacielem - Dylanem do drugiego pokoju.
Ross zaczął się 'rzucać'. Wszedł do pokoju, w którym byłam ja, on zaczął bić babcie... Był pijany, to było oczywiste. Na szczęście Dylan, jako iż był silniejszy, chciał go uspokoić, jednak Ross się zdenerwował i uderzył Dylana.
Mężczyźli zaczeli się być, zaczęła lać się krew.
Zaczełam cicho płakać, wziełam Dylana i usiadłam z nim na łózku, przy okazji tucąc do siebie. W końcu Ross przyszedł do pokoju, w którym była moja mama i zaczął ją bić, na szczęście pojawił się Dylan i spowrotem go odciągnął. Wtedy moja matka poszła do łazienki, ale ja poszłam za nią, zaczełam prosić, abyśmy stąd poszli, bo nie chcę, aby to znowu się stało i nie chcę, aby Logan na to patrzył. Jednak po chwili do łazienki wszedl Ross, był pijany, więc już chwiał się na nogach, wytargał mnie za włosy i krzyknąl 'ty kurwo, nie wtrącaj się', miałam ochotę mu coś zrobić, ale za bardzo się go bałam. Wtedy matka poszla do kuchni, gdzie byli wszyscy. Wzieła telefon i zaczeła grozić, że zadzwoni po policję. Już często tak mówiła, dlatego nikt nie twierdził, że to była prawda, a jednak była. Już często były tu takie sytuacje, ale po raz pierwszy naprawdę to zrobiła.
Po jakimś czasie policja przyjechała. Zapytali, kto i w jakiej sprawie dzwonił. Oczywiście moja mama zaczeła wszystko tłumaczyć, wtrącił się też Ross i zacząl mówić, że tu nic się nie dzieje, że nie mają czego szukać, a jednak matka zaczeła krzyczeć, że popchnął swoją matkę i ją prawie pobił.

Zaczeli wszystkich spisywać, a jeden z nich poszedl po alkomat. Zaczeli w niego dmuchać, matce, Rossowi i babci wyszł po kilk promili. Jeden policjant wziął mnie na klatkę i zapytał, czy mają jakąś bliską rodzinę, więc odpowiedziałam, że mają ciocię, do której po chwili podała numer. Zadzwoniłam i pwiedziałam jej, jaka jest sytuacja, więc ciocia powiedziała, że nie ma problemu, że moźe zaopiekować się mną i bratem.

Po krótkim czasie przyjechali państwo z opieki społeczniej, plus więcej policji. Stwierdzili, że ciocia to zbyt daleka rodzina, więc oznajmili mi, żebym spakowała Logana i razem pojedziemy do rodziny zastępczej. Zapytałam, czy na anstępny dzień wrócimy, a pani z opieki powiedziała, żebym się nie martwiła, bo to ma być tylko nauczka dla jej mamy. Wzieli moją matkę matke na przesluchanie, podobno po tym zalożyli jej kajdanki i wzieli na izbę wytrzeźwień. Wychodząc z domu obydwoje z Loganem płakaliśmy.
Policjant powiedział, ze to są właśnie te najgorsze momenty. Wtedy nic nie mówiłam, ale pomyślałam: 'Spadaj, mam ochotę kopnąć cię w dupę, żebyś spadł z tych schodów.' I tak znienawidziłam policji jeszcze bardziej, tak, to mówi szesnastoletnia Victoria, super. Idąc zapłakana z bratem widziałam znajomych, i bałam sie, że rozgadają to innym, to byłby koszmar. Sama nie wiedziałam, co się dzieje, a oni mogli powymyślać jeszcze gorsze historie.
Jadąc do tej całej rodziny zastępczej cały czas płakałam i pisała.
W końcu, po nawet niedługim czasie dojechaliśmy. Wchodząc do środka zobaczyłam starszą kobietę, która miala być od dziś naszą opiekunką. Na początku nie wiedziała,m, co o tym myśleć, co mysleć o niej. Byłam zwyczajnie przerażona.


~~~

A więc witam was z tym 'prologiem'. Za niedługo powinien pojawić się pierwszy rozdział, który oczywiście będzie dużo różnił się od tekstu powyżej. Chodzi mi o to, iż będą normalne dialogi, bardziej szczegółowe opisy i oczywiście będą dłuższe. I tak, w opowiadaniu będą chłopcy z 5 Seconds Of Summer :3 Więc liczę na komentarze z waszej strony i oczywiście mam nadzieję, że moje wypociny wam sie spodobały i będziecie chcieli czytać dalej :)

~ Cat.

3 komentarze:

  1. Jest zajebiste czekam na dalszą część <3
    Mam nadzieje że będzie za nie długo bo się zapowiada naprawdę świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. #no_nieźle xD
    Hah,mdziewczyno, to było boskie <33 Już bałam się, że po przestanii pisać na poprzednim blogu, zakończyłaś swoją 'robotę' na blogspocie, a tutaj takie coś! Widzć, że szybkowałaś tajną broń :p
    Haha, co ja właśnie napisałam? Kurde, po prostu cieszę się, że wróciłaś <3
    Rozdział genialny, już nie mogę doczekać sie kolejnej części <3
    Niesamowite. Zaskoczyłaś mnie, ale jak najbardziej pozywywnie :3
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, czekam na dalszą część <3 :)

    OdpowiedzUsuń