środa, 20 sierpnia 2014

- 0 0 5 -


Mężczyzna pokazał nam swoją legitymację, tylko spojrzałam, a Luke chwilę jej się przyglądał.

- Spokojnie, już wracaliśmy. - powiedział spokojnie Luke, był naprawdę spokojny, czyżby to nie pierwszy raz, co Hemmings?

- Dobrze, bo już po ciszy nocnej, czyż nie tak? - zapytał mężczyzna.

- No tak, chwilę po ciszy nocnej. Dlatego już wracamy. - odpowiedział spokojnie.

- Jesteście pełnoletni? - oczywiście musiał pytać o wszystko. Pokręciłam sprzecznie głową.

- Można tak powiedzieć, za dwa tygodnie będe miał osiemnaście. - odparł dumnie.

- Ale nie masz jeszcze skończonych?

- To jest kwestia dwóch tygodni... Nawet nie, dziesięciu dni. - wyjaśnił ironicznym tonem.

- Czyli masz urodziny 16 lipca? - zapytał, jakby naprawdę go to ciekawiło.

- W tym wypadku liczę na jakąś kartkę na urodziny od pana. - cicho parchnął śmiechem. George powiedział drugiemu policjantowi, kierowcy, żeby zadzwonił po kolegów z radiowozem, by nas spisali. Luke oczywiście zaczął się sprzeczać co do tego, ale w końcu postanowił odpuścić, zapewne pomyślał o tym, że może sobie tylko pogorszyć. W czasie, kiedy na nich czekaliśmy panowała cisza.

- Czy ja cię skądś nie znam? - zapytał przyglądając się Luke'owi.

- To jest bardzo prawdopodobne, bo gram w zespole. 5 Seconds Of Summer, może pan kojarzy. - oznajmił pewnie, policjant powiedział, że ma córkę w moim wieku, więc może ona ich słucha, bo kojarzy nazwę. W tym momencie zachciało mi się śmiać, chyba z tej córki. Nie dało się ukryć, że razem z Hemmingsem byliśmy najzwyczajniej tym wszystkim rozbawieni, w końcu ta cała głupia akcja była śmieszna.

Po kilkunastu minutach przyjechało dwóch gości w radiowozie. Westchnełam ciężko. Nie bałam się, po prostu od akcji w moim domu nie lubiłam policji, mnie i Logana zabrali od rodziców, ale przez to, co zrobił Ross jeszcze nigdy nic mu nie zrobili i zapewne szybko nie zrobią.

- Naprawdę musicie nas spisywać? Ja za dwa tygodnie będe miał osiemnastkę, a jesteśmy 600 metrów od jej domu, pocóż nas spisywać? Przecież nikt nas nie porwie, ani nie zgwałci. Zresztą jest ledwo po 22, co nam wpiszecie? Chodzenie poza domem o 22:06? Czy powrót do domu sześć minut po ciszy? - zapytał ironicznie. Rozumiałam go, ale ja tam wolałam się nie odzywać, jeszcze palnełabym coś, co pogorszyłoby moją sytuację.

- Chociażby. Bo mimo wszystko ty nie masz jeszcze osiemnastu lat, twoja dziewczyna także, a że jesteście poza domem musimy was spisać. - 'dziewczyna'? Luke wywrócił oczami i mając gdzieś policjantów wyciągną swoją komórkę i szybko napisał sms'a, po czym ją schował. Zostaliśmy poproszeni do podejścia przy radiowóz, abyśmy podali swoje dane. Luke powiedział, abym powiedziała pierwsza, ale wolałam, aby on to zrobił, po prostu ja nie chciałam nic im mówić. Chłopak się zgodził i podszedł bliżej. Ja nie myśląc długo, niepewnie złapałam jego dłoń, a chłopak także złapał moją.

- Co chcecie wiedzieć? - zapytał z ironicznym uśmiechem, on chyba nic sobie z tego nie robił.

- Imię, nazwisko, data i miejsce urodzenia, do tego imiona rodziców i aktualny adres. - oznajmił szykując notes, Luke przewrócił,oczami.

- Lucas Hemmings, 16 lipca 1996r., Sydney, Liz i Andrew Hemmings. - westchnął ciężko i dopowiedział adres. 'Lucas', nie wiem dlaczego, ale to mnie bawiło, do niego nie pasowało to imię, to Luke, nie żaden Lucas. Następnie poproszono mnie, więc ja również do nich podeszłam.

- To samo, co kolega. - rozkazał gruby policjant.

- Victoria Amnell, 18 listopada 1998r., Littleton, Marie i Nathan Amnell. - oznajmiłam niechętnym tonem, jeśli chodzi o adres nie byłam pewna, co powiedzieć. Chwilę się wahałam, ale na szczęście Luke wszystko im wyjaśnił, ja nie wiedzialabym, co powiedzieć. On wyjaśnił, że jestem u Ashtona, jak w rodzinie zastępczej, więc jeszcze pytali o adres, na który jestem zameldowana, co już im powiedziałam. Oczywiście musieli to sprawdzić, więc znowu zapadła cisza, chociaż nie do końca, bo ich radio i komórki nie miały zasięgu, więc trochę to potrwało zanim się połączyli.

- Może chcecie skorzystać z mojej? - zaproponował rozbawiony, oni tylko dziwnie sie na niego popatrzyli i już nic nie odpowiedzieli, w między czasie prywatny samochód zaczął jakoś piszczeć, więc ten cały George prawie się na kolegę wydarł, aby to jakoś uciszył, a później tak samo zareagował, kiedy kolega z samochodu puścił za głośno radio. Ta cała sytuacja była po prostu zabawna, myślalam, że Luke zaraz wybuchnie śmiechem, ale jednak robił to naprawdę dyskretnie, ja też starałam się nie zaśmiać zbyt głośno.

- Odwieziecie nas radiowozem, czy tym prywatnym? - zapytał po chwili, kiedy już się uspokoił, patrząc na tych 'normalnych', bo ci w mundurach byli zajęci próbowaniem połączyć się z komisariatem, aby nas sprawdzić.

- Radiowozem, kolega jest z okolicy, to będzie wiedział, gdzie was odwieźć. - oznajmił.

- A nie możemy prywatnym? Wiecie... Ona ma sąsiadów, ja też i jakby nie było mam swoją reputację i to odrobinę mogłoby zaszkodzić mojej karierze, kiedy oni by zobaczyli, że policja mnie odwozi, a oni to raczej nic nie przepuszczą. - mam nadzieję, że on żartuje, chyba, że obudziła się ta pusta strona blondaska? Mężczyźni stwierdzili, że w sumie mogą odwieźć nas prywatnym. Na szczęście. Później powiedzieli nam, że sami w naszym wieku często byli spisywani i żebyśmy się tym nie przejmowali, bo nic się nie stanie, tylko nas odwiozą.

Luke po krótkiej chwili powiedział także, żeby nas oboje odwieźli pod adres Irwina, bo już umówił się ze swoją mamą i Ashem, że ona tam będzie. Ci policjanci nie mieli nic przeciwko, o ile jego mama tam naprawdę będzie.

- Długo mieszkałaś w Littleton? - zapytał jeden z nich, ten, który sie przedstawił, James.

- Siedem lat. Od dziewięciu mieszkam tu, w Australii. - odpowiedziałam obojętnie, na co przytaknął.

- A ty jeszcze się uczysz? - zapytał tym razem Luke'a.

- Już nie. - odpowiedział sucho.

- Jaką szkolę skończyłeś? - dopytywał, co to miało do naszego spisania? Oh tak, wcześniej jeszcze pytał mnie o to, jak się znalazłam u rodziny Ashtona, jakoś to musiałam skleić i powiedzieć, o co mniej więcej chodzi, bez szczegółów.

- Norwest Christian College.

- No to widzę ambitny jesteś. - stwierdził kiwając głową.

- Moja mama uczy matematyki, pasowało skończyć jakąś dobrą szkołę. - uśmiechnął się ironicznie.

- To dobrze. - pokręcił głową. - A ty? Gdzie chodzisz?

- Liceum. Ogólnokształcące. Nie jestem taka ambitna, jak on. - oznajmiłam z lekkim uśmiechem, na co Luke spuścił wzrok. W końcu po ponad dwudziestu minutach połączyli się i w końcu nas sprawdzili. W końcu. Obydwoje z Luke'm weszliśmy do samochodu prywatnego.

- Dobra, teraz powiedz mi, gdzie tu dojechać pod ten adres? - zapytał kierowca. Nie zwróciłam większej uwagi, ale cały ja i Luke trzymaliśmy się za ręce.

- Ten zakręt w lewo, później 600 metrów prosto. Jakieś trzy minuty, jakbyście nas nie zatrzymali, to już dawno bylibyśmy na miejscu. - odpowiedział ironicznie.

- Chłopaczku, bo jeszcze spiszemy cię za obrażanie funkcjonariuszy. - ten kierowca robił wrażenie jakiegoś... Zjaranego. To było dziwne. Ale to policjant, więc pewnie tylko mi się wydawało.

- Przecież ja pana nie obraziłem. - bronił się, naprawdę zachowywał się, jakby miał już spore doświadczenie z policją.

- A to jest pierwszy raz, kiedy cię spisują? - fajnie się tak słuchało takiej pseudo kłótni Luke'a z policjantem. Naprawdę ciekawie.

- Pierwszy. - odpowiedział dumnie.

- Na pewno? - zapytał podejrzliwie.

- Naprawdę myśli pan, że kłamałbym, podczas kiedy wy w przeciągu minuty możecie ro sprawdzić? Nie jestem jakimś tempym blondaskiem, proszę pana. - ma mojego 'tempego blondaska'.

- Dobra, nie ważne. - odpowiedział chyba nie wiedząc, co mógłby powiedzieć. Później do samochodu wszedł ten drugi, zapytał mnie jeszcze czy byłam już kiedyś spisywana, więc odpowiedziałam, że nie, bo taka była prawda.

I faktycznie po może trzech minutach byliśmy na miejscu, to było zaledwie 600 metrów, nie można było jechać dłużej. Całą wesołą czwóreczką podeszliśmy do drzwi, otworzyła nam mama Ashtona, weszliśmy do środka, wtedy pojawiła się także matka Luke'a, a zaraz za nią wyszedł sam Ashton. Nie myśląc długo podeszłam do Irwina i przytuliłam się do niego.

- Przecież nic takiego się nie stało. - powiedział cicho Ash.

- Nie o to chodzi... - wyszeptałam, a później odsunełam się trochę od niego i spojrzałam w oczy. - Później wszystko ci powiem... - dodałam równie cicho, zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam na tych facetów z policji. Oznajmili, że nic się nie stało, tylko nas spisali, to pierwszy raz i już bez zbędnego gadania spisali dane mamy Ashtona i Luke'a i wyszli, życząc wcześniej dobrej i spokojnej nocy. Nie lubię ich.

- Serio? Wczoraj łazilście chyba do północy, a dziś po dziesiątej was spisują? - zapytała pani Annie zaraz po ich wyjściu. Widać, że obydwie były tym wszystkim rozbawione.

- Wracaliśmy już, było sześć po dziesiątej! I byliśmy 600 metrów stąd! A ja za dwa tygodnie będe miał osiemnastę, ale niee... Musieli nas spisać. - zamarudził Hemmings, po czym się zaśmiał. Na szczęście nie było tak, jak się obawiałam. Pani Annie nie była zła, a rozbawiona, to dobrze.

Nie chciałam słuchać już ich rozmowy, więc bez słowa ominełam Ashtona i szybko wyszłam do swojego pokoju. Logan już spał, co bardzo mnie ucieszyło. Wyglądał jak taki mały, śpiący aniołek. Uwielbiałam już ten moment dnia, kiedy mogłam zobaczyć, jak spokojnie śpi.

Przypomniałam sobie sytuację z rana, te rozmowę z matką. Westchnełam ciężko i usiadłam na łóżku, poprawiając swoje włosy.

Było już po jedenastej, a ja pisałam ze znajomą - Natalie o tym, co sie stało, z tą policją, sama naprawdę się z tego śmiała. Dla mniej też to było śmieszne, bo było sześć minut po ciszy nocnej, a byliśmy 600 metrów od domu. Ludzie, ogar.

Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi od pokoju. Powiedzialam ciche 'proszę', a wtedy w drzwiach stanął lekko uśmiechnięty Ashton.

- Miałaś mi o czymś powiedzieć. - odparł cicho, aby nie obudzić mojego brata.

- No jasne. - posłalam mu delikatny uśmiech.

- To może pójdziemy do mnie? Nie chcę, abyśmy obudzili Logana. - mówił z delikatnym uśmiechem. Martwił się o Logana, to takie miłe. Przytaknełam mu, razem przeszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku.

- Więc..? - spojrzał na mnie. Przez chwilę milczałam, jakoś sama sobie tego jeszcze nie poukładalam. - Posłuchaj... Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić... - dodał kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Spotkaliśmy dziś z Luke'm Rossa. - przemogłam się i spuściłam wzrok. - Krzyczał na mnie, później kłócił się z Luke'm i... Chciał go uderzyć, ale on był szybszy i nie trafił. Później zamachnął się na mnie, ale Luke stanął przede mną i on dostał... - nie wiem dlaczego, ale na to wspomnienie do moich oczu napłyneły łzy. - Gdyby nie to, że zobaczył policję i odszedł od nas, na pewno zrobiłby coś gorszego i mnie i jemu. - zakryłam twarz dłońmi, a Ash mnie przytulił.

- Spokojnie, to koniec. Więcej go nie spotkasz i nic ci, ani Luke'owi nie zrobi. - powiedział cichym tonem podczas, kiedy bylam do niego przytulona.

- Jeśli on jest w Sydney, na pewno go jeszcze spotkam, to jest nie uniknione, a ja go znam i wiem, że jeśli znowu mnie spotka na jakiś krzykach się nie skończy. - powiedziałam już bliska wybuchnięcia płaczem.

- Nie myśl już o nim... Tutaj ze mną jesteś bezpieczna, nic ci się nie stanie. Zaufaj mi. - w tym momencie przypomniało mi się, jak Luke mówił, że przy nim jestem bezpieczna i jakby nie było... Mnie nic się nie stało.

- Wiem to... - wyszeptałam i odsunełam się trochę od niego. - Ale... Dlaczego to robisz? Jesteś taki miły...

- Cóż... Jesteś tutaj od trzech dni, ale jesteś dla mnie trochę jak młodsza siostra i martwię się o ciebie. - wyjaśnił z delikatnym uśmiechem. Wysłuchałam uważnie jego słów i mój humor momentalnie się poprawił.

- Naprawdę? - na mojej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.

- Naprawdę. - uśmiechnął się trochę szerzej.

- Dziękuje. - szepnełam i pocałowałam go w policzek.

- Nie ma za co... Too... Luke mówił, że ci policjanci byli śmieszni, tobie też chciało się śmiać?

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - uśmiechnełam się z rozbawieniem. - Pewnie już ci wszystko opowiedział?

- Dokładnie tak. Zgadnij, ile razy wybuchnąłem śmiechem. - zaśmiał się. - Ale wspominał też o jednym, małym szczególe. - wyszczerzył zęby i puścił mi oczko. Czyżby ten blondasek już pochwalił się, że trzymałam go za ręke? Ale niech się nie cieszy, sam trzymał moją, więc ja nie byłam tą idiotką... O czym ja mówię?

- Mniejsza o szczegóły? - pokręciłam głową lekko rozbawiona. Później jeszcze śmialiśmy się z tej całej akcji, bo to po prostu było śmieszne. Z tematu spisania przez policję zeszło na dużo innych. Gadaliśmy tak chyba ze cztery godziny, żadne z nas nie kontrolowało czasu, ale zaczynało być minimalnie jasno na zewnątrz, więc stwierdziliśmy, że najwyższy czas iść spać.

Ash zaproponował mi, abym została już u niego, ale niestety musiałam odmówić. Tak, niestety. Nie chciałam, żeby znowu Logan nas zobaczył. Razem. W jednym łóżku. Tym bardziej, jeśli miałaby to być pani Annie, miałam wrażenie, że niezbyt mnie polubiła.

Pożegnałam się z Irwinem i poszłam do swojego pokoju, w którym słodko spał sobie mój braciszek. Z uśmiechem na twarzy położyłam się obok niego i niedługo po tym zasnełam.

Myśląc o tym dniu mam mieszane uczucia. Nie wiedziałam, czy mogę powiedzieć, że był udany, bo byłam z Luke'm plus ta akcja z policją, która była śmieszna, czy za nieudany, bo spotkanie Rossa.


_____________________

Ok, ten rozdział wyszedł nieco krótszy od poprzedniego, ale wydaje mi się, że kolejny powinien być dłuższy od tego. Ale to się jeszcze zobaczy ^.^ A i w związku, iż już za niecałe dwa tygodnie zaczyna się rok szkolny (tak, niestety ja też tu o tym napiszę ;-;), do końca wakacji postaram się dodać przynajmniej dwa rozdziały, bo od września zapewne będą pojawiały się raz, max dwa w miesiącu, więc... Ale jeszcze mamy wakację, więc cieszmy się latem! :p
CZYTASZ-KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
~ Cat.

4 komentarze:

  1. Akcja z policją mega. Sama się z tego wszystkiego śmiałam. A ten gest z dłońmi. Zrobiło się uroczo. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże ta akcja z policja to mnie rozwaliła :D hahahah
    A to jak trzymali się za ręce było takie urocze :)
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, ale też nie pospieszam i życzę weny <3
    Czarna :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta akcja była świetna! Luke taki pewny siebie i w ogóle, taki męski xD ale strasznie mi się dpodobała ta akcja i oczywiści to, że trzymali się za ręce było taki awwww :') później ta rozmowa z Ashem też mi się spodobała, ale ja dalej jestem za tym, żeby Vic była z Michaeleeem, a jak nie to masz walnąć tam jakąś Laurę, żeby z nim była :D Zauważyłam, że tylko ja się tutaj tak rozpisuję ;-; dobra, to bez zbędnych rozpisów życzę Ci weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I oczywiście z moim szczęściem nie było mnie kiedy dodałaś poprzedni rozdział. Ale nic, przy okazji przeczytałam te dwa na raz :) i uuu... Dużo tutaj napiszę, zacznę od tej akcji z policją, która według mnie była po prostu genialna, a rozwalające było podejście Luke'a :p Później to że Vic z Luke'm, co bylo takie avvvvv :3 no ale musi być także Ashton, który jest taki kochany i opiekuńczy i w ogóle. Aaa i do poprzedniego rozdziału od razu piszę, że to z piosenką było genialne i takie slodkie :') do tego The Only Reason jest moją ulubioną :') Oby tak dalej! < 3

    OdpowiedzUsuń