sobota, 11 października 2014

- 0 0 7 -

- A właśnie... - zaczął Luke, przerywając ciszę, która zapadła dosłownie na chwilę, podczas kiedy obydwoje wpatrywaliśmy się w Logana.

- Tak? - spojrzałam na blondyna z delikatnym uśmiechem na ustach.

- Mogłabyś podać mi swój numer telefonu? - zapytał z nadzieją. Nie powiem, że mnie to zdziwiło. Przytaknełam z uśmiechem. - No wiesz... Na nie chcę znowu dzwonić z telefonu Asha. Ten matoł miał telefon w kurtce, a ja szukałem po kieszeniach spodni. - zaśmiał sie.

- No jasne, jasne. - oznajmiłam z rozbawieniem. - Niech stracę. - zaśmiałam się, wtedy Hemmings podał mi swojego iPhone'a, abym wpisała numer, tak też zrobiłam, a następnie zrobiłam to samo z moim, aby Hemmo wpisał swój.

- Aa... Głowa cię nie boli? - zaśmiałam się, patrząc na Luke'a.

- Co? Niee... Dlaczego? - zaśmiał się, trochę zdziwiony moim pytaniem. Kto by nie był.

- To znaczy nie, chyba źle zrozumiałeś... Bo wczoraj też trochę wypiłeś, tak? Więc pytam, dlaczego nie masz kaca? - wyjaśniłam lekko rozbawiona, na co Lukey się zaśmiał.

- Rozumiem. I nie. Już nie. Ash miał coś na głowę w pokoju, więc w miarę szybko mi przeszło. - wyjaśnił nadal lekko rozbawiony.

- No jasne. - przytaknełam. - Too... Macie z chłopakami jakieś konkretne plany na dzisiaj?

- Cóż... Zadzwonię do Michaela sprawdzić, czy żyje, bo wczoraj zgonował przed klubem, a i do Caluma, czy go jakoś doprowadził, a jeśli tak, to jakim cudem. - zaśmiał się. On się tak ślicznie uśmiechał, a śmiech miał cudwony.

- To widzę było nieźle. - pokręciłam głową. - Często tak się kończy? - zapytałam lekko rozbawiona.

- Cóż... Z Michaelem tak, a Ashton zwykle jest tym najbardziej trzeźwym. - westchnał.

- Poważnie? - mam być szczera? Michael jakoś nie był dla mnie zbytnim zaskoczeniem, ale Ashton? Zaskoczył mnie tym, że był taki pijany, domyślałam się, że to on najmniej pije. Przeczucie.

- Tak, tak. - przytaknął zadowolony.

- A jak z Calumem i tobą? - zapytałam lekko unosząc brew.

- Cóż... Calum też lubi sobie wypić, ale Michaela nie przebije... Poza tym musi mieć na to nastrój. A ze mną... Cóż... Powiedzmy, że zwykle jest na odwrót, jak było tym razem. - powiedział szybko, zwłaszcza część o sobie i wyszczerzył zęby.

- Poważnie? - uniosłam brwi. Chociaż w sumie... Luke wcale nie wyglądał na jakiegoś grzecznego chłopca, więc w czym to zaskoczenie?

- No niestety tak. Dlatego ja nie zostawiłem Ashtona, bo on nigdy nie zostawił mnie. - odparł dumnie.

- Prawdziwi przyjaciele. - zaśmiałam się, Hemmings chciał coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się, kiedy obydwoje zobaczyliśmy Ashtona w drzwiach salonu. Nie wyglądał najlepiej, ale spodziewałam się czegoś gorszego, jak mam być szczera.

- Jest i druga śpiąca królewna! - zawołałam wesoła, na co Ash się zaśmiał.

- Jakaś dobra wróżka zostawiła wodę w moim pokoju. Jestem ogromnie wdzięczny, dzięki Luke. - zaśmiał się i usiadł na przeciwko nas.

- To... Pamiętasz coś z wczoraj? - zapytałam patrząc na dwudziestolatka. Ciekawiły mnie wspominenia ludzi, którzy poprzednego wieczoru zgonowali.

- Coś że w jednym klubie był piliśmy za darmo, a w drugim była wódka za 10$, więc trochę wypiliśmy... A jak ty z Calumem - wskazał na Luke'a - gdzieś poszliście ja z Michaelem... - zaciął się, robiąc przy tym wielkie oczy i łapiąc się z głowę.

- Ty z Michaelem co? - zapytał Luke, unosząc brwi.

- Wypilismy coś jeszcze. - odpowiedział szybko, poprawiając swoje włosy.

- Na pewno? - zapytał dla pewności Hemmings, o co on go podejrzewał?

- Tak, na pewno, na pewno. - przytaknął. - Jest po trzynastej, gdzie moja mama? - spojrzał najpierw na Luke'a, a następnie na mnie.

- Musiała coś załatwić, chodzi o twojego młodszego brata. Nie ma jej od rana i ty masz zrobić obiad. - odpowiedziałam lekko uśmiechnięta i wzruszyłam ramionami.

- Serio? O, super. - westchnął cicho. - No dobra. - wstał z miejsca i powoli udał się do kuchni.

- Tak, Ashton, chętnie zostanę na obiad, nie musisz nalegać. - oznajmił rozbawiony Luke, po czym również udał się do kuchni za Ashem. Ja właściwie nie mając lepszego pomysłu także udałam się za nimi.

- Nie wiedziałam, że umiesz gotować. - uśmiechnełam się, podchodząc do chłopaków.

- To chyba jeszcze sporo o mnie nie wiesz. - odpowiedział z uśmiechem. Mimo tego uśmiechu po nim widać było kaca. No panie Irwin, kac morderca wita.

- Najwyraźniej.. - spojrzałam na Asha, a następnie na Luke'a

W towarzystwie tej wesołej dwójki spędziłam jeszcze może półtorej godziny, bo później poszłam do góry, gdyż zadzwonił do mnie Riker. Nasza rozmowa ponownie potrwała trochę czasu, a kiedy skończyłam rozmawiać usłyszałam, tak usłyszałam - chłopcy nie potrafią być cicho, więc usłyszałam, że do Asha i Luke'a dołączyła reszta Wesołej Kompanii. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zostałam w swoim pokoju.

Nie posiedziałam w ciszy, bo po chwili mój telefon ponownie zadzwonił. Naprawdę trzeba być leniwym, żeby po kogoś zadzwonić, zamiast wyjść te pare schodów do mojego pokoju. Ale cóż. Zgodziłam się do nich przyjść, bo o to chodziło, przecież nie miałam nic lepszego do roboty.

Poprawiłam jeszcze swój makijaż, wyszłam z pokoju i leniwym krokiem zeszłam na dół. Chłopacy oczywiście zajeli salon. Kiedy weszłam do środka cała trójka wesoło mnie przywitała. Tak, trójka, nie było jedynej osoby, której oczekiwałam. Hemmingsa.

- Jakim trzeba być idiotom, żeby zadzwonić po mnie, zamiast po prostu po mnie przyjść? - zapytałam rozbawionym tonem, po czym spojrzałam na każdego z osobna.

- Michaelem. - odpowiedział spokojnie Ashton, w między czasie razem z Calumem wskazując na zielonowłosego. Cóż, właściwie to nie było jakieś zaskoczenie, chciałam coś odpowiedzieć, ale w pewnym sensie zaniemówiłam, kiedy poczułam, że ktoś od tyłu obejmuje mnie w tali.

Oczywiście domyśliłam się, że to brakujący Hemmings. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a wtedy od przysunął swoje usta do mojego ucha i szepnął:

- Teraz jesteś cała moja. - na te słowa cała trójka.. Czwórka, łącznie z Luke'm wybuchneła śmiechem. Żeby nie było, że takie coś mi się spodobało, także się zaśmiałam. Luke mnie puścił i tylko uśmiechając się do mnie szeroko usiadł na sofie obok Ashtona.

- Idioci. - zaśmiałam się, po czym zajełam miejsce między Michaelem, a Calumem. Oczywiście później nie okazywałam tego, że ten moment nie wychodził z mojej głowy. Mimo rozmów z chłopakami, cały czas napotykałam na sobie wzrok Hemmingsa, do którego co jakiś czas posyłałam nieśmiałe uśmieszki.

- To Michael, jak było wczoraj? - zapytałam zadowolona i spojrzałam na Clifforda, a w między czasie reszta się zaśmiała.

- Nie wiem, nie pamiętam! - oznajmił najpierw poważnie, a następnie także się zaśmiał.

- A właściwie to gdzie jest Logan? - zapytałam po chwili. Tak, tak wiem, wczas interesuję się bratem, ale jakoś nie zwróciłam na niego uwagi, bo sądziłam, że siedzi w swoim kochanym konciku i się bawi. Chłopcy się zaśmiali, a Ash tylko uśmiechnął szeroko.

- Jest z Harry'm. - odpowiedział spokojnie.

- Harry'm? - zdziwiłam się. Nie domyśliłam się, kim może być, więc jedyną osobą, która przyszła mi do głowy to ten kolega Logana, ale on miał na imię Rocky...

- Moim młodszym bratem. Mam jeszcze brata. - wyjaśnił z uśmiechem. Właściwie... Jakoś tak... Logiczne.

- Ooo...

- Jeszcze go chyba nie widziałaś, co? - zapytał, a ten szeroki uśmiechn nie znikał z jego twarzy. Pokręciłam sprzecznie głową. - To chodź, są w pokoju Harry'ego, przedstawię cię. - oznajmił wstając z miejsca.

- No... Spoko. - uśmiechnełam się lekko i ruszyłam za Ashtonem. - Ile ma lat? - zapytałam wychodząc po schodach.

- Dziesięć. - co on był dzisiaj taki zadowolony? Podeszliśmy pod jedne z drzwi na pierwszym piętrze. Ashton od razu je otworzył, wpuszczając mnie pierwszą. Tam zobaczyłam mojego brata i równie uroczego co on chłopca. Dwudziestolatek mnie przedstawił, wydawało mi się, że nawet mnie polubił. Logana na pewno, bo dobrze się razem bawili. W pewnym sensie mi ulżyło, bo w końcu Logan będzie miał z kim spędzać czas i mimo tych pięciu lat różnicy miałam ogromną nadzieję, że szybko się sobą nie znudzą.

Po może kilku minutach wróciliśmy do chłopaków, nie chcieliśmy przeszkadzać Harrem'u i Loganowi.

- Mamy sprawę. - zaczął zadowolony Michael. Spojrzałam na niego, siadając obok Ashtona, który siedział obok Luke'a.

- Jaką? - zapytał leniwie Irwin.

- Wychodzimy, teraz. - odpowiedział Calum.

- Gdzie znowu? - zaśmiał się.

- Pamiętasz miejsce, gdzie ostatnio prawie utopiłeś swój telefon? - zapytał Mikey, na co Ash przytaknął. - To właśnie tam.

- No dobra, jestem za. - pokiwał twierdząco głową.

- Victoria, też idziesz? - zapytał tym razem Luke i cała czwórka spojrzała na mnie.

- Emm... - pokręciłam głową. Sama nie wiedziałam, to znaczy chciałam się zgodzić, ale ostatnio często z nimi jestem i pewnie chcieli mieć trochę czasu dla siebie. - Może lepiej nie...

- Nie? - zdziwił się Ash.

- Nie. Ostatnio cały czas jestem z wami, pewnie musicie pobyć trochę sami. Jakoś przeżyję, jak nie pójdę z wami i wy chyba też. - uśmiechnełam się lekko i wzruszyłam ramionami.

- E tam, my się jeszcze sobą nacieszymy. - oznajmił uśmiechnięty i lekko rozbawiony Luke.

- No właśnie, poza tym nie było cię na moich urodzinach, więc chociaż na to się zgódź. - uśmiechnął się Ashton. W końcu postanowiłam się zgodzić, bo... W sumie dlaczego nie? Jakby nie było, mam wakacje, których wcale nie chcę spędzić w domu.

Panie Annie wróciła do domu koło 18, więc my dopiero wtedy mogliśmy spokojnie wyjść, bo wcześniej nie chcieliśmy brać Logana i Harry'ego, a sami nie mogli zostać.

Jednak zanim Ash zdążył jej oznajmić, że wychodzimy, kobieta poprosiła mnie na chwilę do kuchni. Przytaknełam jej i weszłam za nią do tej kuchni, szczerze? Nie miałam pojęcia, co ode mnie chciała i jakoś nie specjalnie uśmiechało mi się tam iść. Jednak chyba nie miałam wyjścia.

- O co chodzi..? - zapytałam grzecznie, kiedy stanełam niemalże na przeciwko niej. Spojrzała na mnie, nie była zbyt wesoła, a wręcz... Zła? Wściekła?

- Powiesz mi, co ty robisz?! - zapytała lekko wyprowadzona z równowagi. Nie miałam ppojęcia, o co jej chodzi.

- Aktualnie? Siedziałam z chłopakami, ale oni wymyślili sobie, że gdzieś wychodzą i zapytali, czy pójdę z nimi, na co się zgodziłam. Ale pani nie dała dojść Ashtonowi do słowa i zawołała mnie tu. - pokręciłam głową.

- Nie mówię o tym. - powiedziała poważnie.

- Więc o czym..? - zapytałam niepewnie.

- Myślisz, że nie widzę? Nie widzę, jak starasz się poderwać Ashtona?! - zaraz zaraz... Co kurwa? - Wszystko widzę, to samo z Luke'm i Michaelem. Nie wiem, co sobie myślisz, ale muszę coś ci powiedzieć... Lepiej nie zakochuj się tutaj, ani nie próbuj podrywać chłopaków z zespołu, jesteś tutaj tylko na chwilę, za niedługo wrócisz do domu, więc daj im spokój, jasne? - powiedziała patrząc w moje oczy. Nie wiedziałam, skąd ona takie coś wywnioskowała, ale ja na pewno nie miałam zamiaru podrywać żadnego z nich... W między czasie do moich oczu napłyneły łzy. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio byłam naprawdę wrażliwa, więc jej słowa naprawdę mnie zabolały.

- Chyba nie rozumiem...

- Jeśli jeszcze raz zobaczę, jak perfidnie próbujesz zainteresować sobą któregoś z chłopaków będe musiała dać ci zakaz wychodzenia z nimi gdziekolwiek. - oznajmiła poważnie. - Myślałam, że jesteś trochę inna, ale jednak się nie myliłam i...

- I naprawdę jestem tą dziwką, za którą mnie pani uważa? - przerwałam jej, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Spojrzała na mnie trochę zdziwiona, ale po chwili jej zdziwienie ponownie zamieniło się w złość. Nie odpowiedziała już nic. Kiwnełam potwierdzająco głową i bez słowa wyszłam z kuchni, a następnie wymijając chłopaków, którzy stali pod schodami, wyszłam na górę. Usłyszałam za sobą moje imie równo wypowiedziane przez chłopaków. Jakoś nie specjalnie zwróciłam na nich uwagę, po prostu poszłam do swojego pokoju.

Nie posiedziałam długo w ciszy, bo dosłownie po chwili do pokoju wszedł, co lekko mnie zdziwiło - Luke. Mam być szczera? Spodziewałam się Ashtona, ale to przecież nie ma znaczenia.

- Hej... Co się stało..? - zapytał podchodząc do mnie, nie chciałam mówić mu konkretów, przecież trochę głupio byłby mi mówć o tym, że mama Asha uważa, że do nich wszystkich zarywam. Naprawdę wziąłby mnie za dziwkę, a tego nie chciałam. - Jestem tu ja, bo Ash poszedł porozmawiać z matką... Powiesz mi o co chodzi? - stanął na przeciwko mnie, słyszałam w jego głosie ciekawość.

- Nic... - odpowiedziałam szybko, spuszczając wzrok.

- Coś się chyba jednak musiało stać, skoro tak zareagowałaś, hmm..? - nie odpowiedziałam. Przez chwilę stałam w ciszy zastanawiając się, czy mu powiedzieć, czy raczej sobie oszczędzić. Jednak mimo wszystko musiała to być szybka decyzja, bo Luke cały czas czekał na odpowiedź z mojej strony. Wziełam głęboki oddech i spojrzałam niepewnie na niego.

- Annie po prostu nie chce, abym się do was przywiązywała... - poniekąd to była prawda, tak? Tak.

- Oh, rozumiem... - przytaknął.

- Tyle, że jest już trochę za późno. - dodałam znacznie ciszej, Luke już otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo do pokoju wszedł Ashton. Obydwoje z Hemmingsem spojrzeliśmy na niego.

- Już wszystko wiem. - oznajmił poważnie, wtedy nie myśląc długo podeszłam do niego i przytuliłam. Bałam się tylko, że jeśli matka powiedziała mu dokładnie to samo, co mnie, nabierze co do mnie większego dystansu czy coś. Jednak nie było aż tak źle, bo Irwin odwzajemnił uścisk.

- To ja nie będę przeszkadzać... - powiedział Hemmings i od razu wyszedł z pokoju. Zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam w oczy blondynowi.

- Powiedziała ci to samo, co mnie..? - zapytałam niepewnie.

- Cóż... Nie mam pojęcia co powiedziała tobie, ale ja powiedziałem, że do żadnego z nas nie zarywasz, że mamy czysto przyjacielskie relacje. Poza tym powiedziałem, żeby nie wnikała w to, co ty z nami robisz. Przepraszam za nią, mam nadzieję, że jej przejdzie... - oznajmił, po czym delikatnie się uśmiechnął.

- No jasne... - nie wspominała, że myślała, że jestem dziwką? Ciekawe.

- To co.. Idziesz z nami? - zapytał z cichą nadzieją w głosie.

- Nie chcę kolejnych pretensji od twojej mamy...

- Zapewniam cię, że już nic takiego od niej nie usłyszysz... - oznajmił pewnie. - To jak... Pójdziesz z nami?

- Niech stracę? - uśmiechnełam się lekko, potakując głową.

Później z Ashtonem zeszliśmy do chłopaków na dół, Annie była chyba w salonie, nie jestem pewna, ale gdziekolwiek była, nie zwróciła na mnie uwagi. Teraz było mi głupio przed Luke'm, bo w końcu przed chwilą przytuliłam Ashtona, podczas, kiedy to on do mnie pierwszy przyszedł... Jednak blondyn nie sprawiał wrażenia zbytnio tym przejętego. Na szczęście.

Kiedy wyszliśmy z domu Calum stwierdził, że ma coś do załatwienia. Hmm... On mnie raczej nie polubił, mogłam zauważyć to już jakiś czas temu.

Bez Cal'a też było w porządku. Chłopcy tradycyjnie się wygłupiali, a ja postanowiłam poraz pierwszy dołączyć się do tego. Humor jak najbardziej mi dopisywał, jako, iż chociaż na chwilę przestałam myśleć o tym, co stało się w domu, więc nie przejmując się niczym, postanowiłam chociaż przez chwilę dobrze się z nimi bawić.

W drodze chłopcy wyjaśnili mi, że miejsce w które idziemy jest dla nich wyjątkowe. Tutaj powstało dużo piosenek, ale także tutaj przychodzą chociażby po to, żeby pogapić się przed siebie, nie ważne, ważne, że razem.

Byłam pod ogromnym wrażeniem , kiedy doszliśmy na miejsce. To niby nic wielkiego, bo tylko jakieś jezioro i trochę zielonej natury, ale jednak było tutaj naprawdę ślicznie. Szybko zrozumiałam, dlaczego tak je lubili.

Całą czwórką usiedliśmy zaraz przy wodzie. Ashton i Michael mieli 'ważną sprawę' między sobą, więc odeszli od nas trochę. Nadal byłam zadowolona, ale podczas, kiedy i ja i Luke milczeliśmy na myśl przyszły mi te wszystkie wstrętne wspomnienia z ostatnich dni... Poza tym jestem teraz z chłopakami, a planowałam te wakacje spędzić razem z moimi znajomymi. Polubiłam chłopaków, ale to jednak nie to samo, co planowałam, niestety...

Waściwie na samą myśl o tym wszystkim łzy napłyneły do moich oczu. Najpierw spojrzałam na Luke'a, który patrzył przed siebie, a następnie spuściłam wzrok, pozwalając łzą swobodnie spływać po moich policzkach.


________________________


Można powiedzieć, że wróciłam :p Niestety nie wiem na ile; zaczełam naukę w technikum, więc mam tyyyyyyle nauki + trochę prywatnych problemów etc. I jak mam być szczera, to ten rozdział nawet mi sie ani trochę nie podoba, gdyż pisałam go jeszcze we wakacje, postaram się, aby kolejny miał jakiś większy sens ;p W każdym razie na razie dodaję ten rozdział i zobaczę, co będzie z kolejnym. xx

~ Cat.